Chwila prawdy. Ten post będzie głównie dla tych co ze skorupiakiem się niestety poznali.
Gdy słyszysz diagnozę, świat się wywraca. Płaczesz, piszesz testament, zaczynasz pędzić by zdążyć zrobić rzeczy najważniejsze..
Potem walczysz, dajesz się sponiewierać, bo wierzysz, ze wygrasz.
Wygrywasz.
Ale czy na pewno?
Otoczenie uznaje Cię za zdrową, bo przecież chodzisz, oddychasz, pracujesz.. Niby życie wraca do normalności.
Nie wraca!
(he... w tym momencie to właściwie doszłam do wniosku, że post jest jednak bardziej dla tych zdrowych..).
Zostajesz sam ze swoim problemem, bo otoczenie rozeszło się w swoje strony.
I dla jasności nie chodzi tu o rozczulanie.
Przy Tobie zostaje strach. Który z racji pustki ma dużo miejsca, rozsiada się wygodnie i rozrasta.
Na dokładkę dalsze długoletnie leczenie powoduje, ze coraz gorzej czujesz się w swoim ciele.
Jest źle.
Jest depresyjnie.
A otoczenie..? No przestań już marudzić, przecież jesteś zdrowa!
Jestem? Mam glejt?
NIKT NIE MA!
I musisz znaleźć swój sposób na siebie.. inaczej czeka Cię prawdziwe wariatkowo. Nie udawaj bohatera. Pozwól sobie pomóc..
Właśnie teraz.
A co do tytułu... to zapodałam sobie kolejny film tematyczny.
pozwolisz? :)))
OdpowiedzUsuńpiersza!!!
Drugam
OdpowiedzUsuńJa sobie chyba skutecznie pomogłam kontuzją
Ciekawe czy rezonas kolana może ujawnić bonć wrencz przeciwnie, niechciane historie?
Rybko pokaże tylko to co masz w kolanie zerwanego lub nie,więc nie wiem czy to chciane:)
UsuńTysz nie
UsuńMoże som tylko naderwane i to malutko?.
Ano bardzo ciekawe.. Na pewno w kolanie, No na bank
UsuńKoncufki kosci duuugich
UsuńRybciu!!!!!
UsuńA końcówki paznokciuf?
UsuńZależy jakie grube masz paluchi
Usuńpazury mam długie paluchy nie wiem
Usuńa w ogóle włosy mi bardzo wypadają... czy mam się bać? czy jest rak włosowy?
Usuńjuż miałam napisać: pieprzycie, koleżanki, ale...
Usuńostatnio panikowałam, bo wymacałam sobie guzek. po szczegółowych oględzinach okazało się, że to efekt nadprogramowych kilogramów. zrobił mi się rozstęp, stąd ta nierówność.
Ruda!!:DDD
UsuńOstra, mnie zaczęły szybciej rosnonć, też myślę od jakiego raka rosnom szybciej?
Wszystkiemu winien rak
UsuńTo ja lepiej pójdę sobie luli luli
UsuńJa sie nie ruszam
Usuńhormony, stresy, tarczyca
Usuńprzyczyn może być wiele
trzeciam!
OdpowiedzUsuńdobrze,ze to napisałaś Ostre!
Ostra, dobrze, że piszesz o tym, nie pierwszy raz zresztą. Jesteśmy już naznaczeni na całe życie i miedzy innymi dlatego szukamy kontaktu z osobami o podobnej historii, bo tylko one potrafią nas zrozumieć tak naprawdę i tak do końca. Nikt, kto tej drogi nie przebył, choćby był najbliższy i najbardziej empatyczny nie pojmie tego co na zawsze nas wyróżnia. Ale to, co wyróżnia nie musi naznaczać. Trzeba żyć, a im dłużej żyjemy tym rzadziej boli nas to, co tak dotyka na początku drogi zdrowia. Ale nigdy nie zniknie, ja to wiem po tych 11 latach...
OdpowiedzUsuńCzasem udajemy bohatera, czasem nie - takie jest życie. A pomóc sobie? Trzeba pozwolić i warto pozwolić :)
Dokładnie tak... Czy Wy też macie czasami wrażenie takiej wszechogarniajacej pustki, wypalenia? A już najobrzydliwszy jest u mnie lęk i mimo świetnej rodziny jednak samotność i to taka do dna:-/ no ale JESTEŚMY
Usuńzgadza się, gdzieś tam pod spodem jest i strach i samotność
Usuńale JESTEŚMY
Nic dodać nic ująć
UsuńAnonimie, dodaj literę do podpisu i od razu będzie o ton mniej samotnie, zobaczysz!
Dzień dobry
OdpowiedzUsuńHeeeeyaaaaa
Usuńten okrzyk sfiadczy o slusznej godzinie pobudki
UsuńDobry dzień!!
Usuńdobry :)
UsuńNie wiem jak to ując,żeby nie urazic i siem wyrazic....
OdpowiedzUsuńNie mam choroby,która zagraża życiu,ale psychice juz tak.I jesli chodzi o poczucie osamotnienia,wyobcowania,niepasowania do zdrowego otoczenia mam dokładnie tak samo.Pewnie jest tak z każdą chorobą,przypadłością nieuleczalną,nie wiem.Ale Ostrusiu kochana,znam ten ból.Jedyne czego nie mam,to strachu.Może tylko taki malutki,że umnie będzie tylko gorzej bo innej opcji nie ma,ale życ z tym się da,byle jak,ale sie da.
Bo strach to głownie jest przed śmiercią..
UsuńA choroba pokazala pelna wartosc zycia. Jego kolory. Zaostrzyla smak. Podniosla jego wartosc.
Usuń( w znaczeniu uswiadomila nam to wszystko)
OdpowiedzUsuńLek zostaje. Rak umarl. Zyje obawa. Realna. Strach przed tym, ze koszmar wroci. Silniejszy. I propozycji leczenia bedzie mniej bo czesc juz mamy na koncie. I szansa na wyleczenie mniejsza.
Jest czescia nas. Trzeba go tolerowac. Zyc z nim.
Element samotnosci w chorobie czy po niej zawsze bedzie. Nawet jezeli mamy wspanialych przyjaciol.
Taki trening mamy. Zyc z nim i tulic do snu gdy sie obudzi.
smutne to, wiem
nie mam rady, rozwiazania jak go usunac
Troche jak obawa o dziecko. Zawsze bedzie, nawet gdy dorosnie.
Tylko bardziej wredna czy zjadliwa ta obawa o nawrot.
...
pozdrawiam
Strach przed strachem
UsuńStrach jest przed śmiercią i przed samotnością - naszą, kiedy odejdą bliscy i bliskich, których mamy zostawić. Natomiast z pomocą jest to najstraszniejsze, że tej pomocy ciągle jest za mało. Nie mówię już o psychoonkologach, ale o dostępie do zwykłych psychologów czy chociażby lekarzy z powołaniem. I stąd są te dramaty, że niby taki zdrowy, niby rodzina nic nie widziała, a nagle kogoś nie ma...
OdpowiedzUsuńI to dotyczy wielu ludzi przewlekle lub nieuleczalnie chorych. Znowu się rozpisałam, a chciałam krótko.
Trudny temat w tym poście
Jestem na początku drogi leczenia....i nie udaje bohatera, nie.....płacz przeplata się z radościami życia codziennego bo one są dalej..Zaczęłam chemię i brrrrrrrrrrrrrrrrrr .
OdpowiedzUsuńJakże życie może się odmienić nagle....
Pozdrawiam.