Moja wojna z rakiem. I nie tylko.. Pewnego dnia usłyszałam to zdanie: niestety ma Pani raka. Wówczas naiwnie zapytałam czy złośliwy.. Teraz już wiem, że rak jest złośliwy tak jak i ja. Kto wygra?
szlam tylko raz- ze szkoly (bo moj ojciec to by predzej z balkonu skoczyl niz poszedl w pochodzie :P) ale o dziwo samego pochodu za bardzo nie pamietam. Pamietam tylko lody bambino z kolezankami juz po pochodzie. Nasza wychowawczyni sie przylaczyla i byla milsza niz zazwyczaj i to byla byla ta wyjatkowa, wiekopomna chwila. :P
Lody Bambino,takie na patyku?W opakowaniu na którym byl taki czarnulek?Nie wiem czy pamietam dobrze,ale lody na pewno nie zawierały wszechobecnego tłuszczu utwardzonego
Glodny Owocu, mnie sie kojarza z bialym papierem w rozowe kwiatki, a w srodku waniliowy lod na patyku. Pamietam, ze nie wszedzie byly, raz je kupilam w centrum miasta i chcialam 10 dowiesc do domu na zapas. Autobus sie opoznial wiec na przystanku zaczely sie topic i musialam wszystkie szybko zjesc, bo przeciez nie wyrzucic. :P
Lola :-))) no 10 lodów zjesc to nie byle jaki wyczyn,dobra bylas:-)Oczywiscie,w tamtych czasach to czlowiek dalby sie pociac nawet za oranżadę.we woreczku,o wyrobach czekoladopodobnych nie wspomnę.
Szłam tylko raz jako harcerka, z drużyną (bo moi rodzice jak Loli ojciec). Szłam tylko raz, bo w harcerstwie byłam tylko rok, dłużej nie mogłam, bo nie trawiłam tych ideologii. I nic z tego pochodu nie pamiętam!
Ja mialam ten komfort,ze z balkonu widzialam te kolorowe.pochody.Oczywiscie,ze był przymus uczestnictwa,ale juz w wieku 14 lat ustaliłyśmy z kumpelą,ze nie idziemy ...W klasie afera,bo ponoc wychowawczyni widziala,ze stałyśmy.na balkonie zadowolone :-)Jak ona się wydarła na nas...i zachowanie obniżone oczywiscie.Nic to nie dało,za rok tez nie wzięliśmy udziału.A.potem przemiany,okrągly stół (jak to Kukiz nazywa-okrągly stolec).
Dokładnie:-) Mój brat sporo.starszy gdzieś tam w pokoju zawieszal znaczki"solidarność"i wytlumaczyl,ze z harcerstwa prosta droga do ZSMP(o ile nie pomylilam )a potem do partii.Tak wiec ja ze wspomniana wyżej kumpela przestaliśmy uczęszczać do harcerstwa:-) i brać udzial w pochodach Dodam ze rodzice,choć zadne nie bylo czlonkiem partii,musieli brać udzial w pochodach tylko co mnie dziwilo,ze b.szybko wracali do domu.:-)
Gdy byłam dzieckiem lubiłam pochody. Maszerowałam w mundurku harcerskim i czułam się taka ważna. Tak starałam się równo maszerować z przytupem na jedną nogę. A w szkole średniej koleżanki z internatu chowały się w szafie żeby nikt nie odkrył że nie poszły. Ella-5
szlam tylko raz- ze szkoly (bo moj ojciec to by predzej z balkonu skoczyl niz poszedl w pochodzie :P) ale o dziwo samego pochodu za bardzo nie pamietam. Pamietam tylko lody bambino z kolezankami juz po pochodzie. Nasza wychowawczyni sie przylaczyla i byla milsza niz zazwyczaj i to byla byla ta wyjatkowa, wiekopomna chwila. :P
OdpowiedzUsuńA sa gdzieś jesCze te lody?
UsuńLody Bambino,takie na patyku?W opakowaniu na którym byl taki czarnulek?Nie wiem czy pamietam dobrze,ale lody na pewno nie zawierały wszechobecnego tłuszczu utwardzonego
Usuńostra, no ja ci nie powiem. U nas nie ma. :P
UsuńGlodny Owocu, mnie sie kojarza z bialym papierem w rozowe kwiatki, a w srodku waniliowy lod na patyku. Pamietam, ze nie wszedzie byly, raz je kupilam w centrum miasta i chcialam 10 dowiesc do domu na zapas. Autobus sie opoznial wiec na przystanku zaczely sie topic i musialam wszystkie szybko zjesc, bo przeciez nie wyrzucic. :P
Lola :-))) no 10 lodów zjesc to nie byle jaki wyczyn,dobra bylas:-)Oczywiscie,w tamtych czasach to czlowiek dalby sie pociac nawet za oranżadę.we woreczku,o wyrobach czekoladopodobnych nie wspomnę.
Usuń:)) pamietam orenzatkem w proszku. :P
Usuńa te lody to byly na wpol roztopione to szybko szlo. Tylko ludzie sie dziwnie patrzyli. :P
Oranzadka rulez! Na przerwie do sklepu sie biegło
UsuńI jadło na sucho:)
Szłam tylko raz jako harcerka, z drużyną (bo moi rodzice jak Loli ojciec). Szłam tylko raz, bo w harcerstwie byłam tylko rok, dłużej nie mogłam, bo nie trawiłam tych ideologii. I nic z tego pochodu nie pamiętam!
OdpowiedzUsuńHarcerka byłam przez jeden obóz :)))
UsuńJa to bylam bardzo zaangazowana harcerka.W liceum nie bylo tej organizacji wiec sie jakos samoistnie wycofalam i mi przeszlo...:))
UsuńA w liceum poza liceum?
UsuńPoza liceum owszem mogłam na nowo przy Hufcu ale jakoś tak wyszło...;)
UsuńChyba nauka mnie za bardzo wciągnęła;P
Ja mialam ten komfort,ze z balkonu widzialam te kolorowe.pochody.Oczywiscie,ze był przymus uczestnictwa,ale juz w wieku 14 lat ustaliłyśmy z kumpelą,ze nie idziemy ...W klasie afera,bo ponoc wychowawczyni widziala,ze stałyśmy.na balkonie zadowolone :-)Jak ona się wydarła na nas...i zachowanie obniżone oczywiscie.Nic to nie dało,za rok tez nie wzięliśmy udziału.A.potem przemiany,okrągly stół (jak to Kukiz nazywa-okrągly stolec).
OdpowiedzUsuńTen balkon to juz przewrót wręcz!
UsuńDokładnie:-) Mój brat sporo.starszy gdzieś tam w pokoju zawieszal znaczki"solidarność"i wytlumaczyl,ze z harcerstwa prosta droga do ZSMP(o ile nie pomylilam )a potem do partii.Tak wiec ja ze wspomniana wyżej kumpela przestaliśmy uczęszczać do harcerstwa:-)
Usuńi brać udzial w pochodach Dodam ze rodzice,choć zadne nie bylo czlonkiem partii,musieli brać udzial w pochodach tylko co mnie dziwilo,ze b.szybko wracali do domu.:-)
Parę razy szłam, pamiętam jednak, że najczęściej po sprawdzeniu listy obecności przez wychowawcę urywaliśmy się tak szybko jak tylko się dało :)
OdpowiedzUsuńTak tak tak!
UsuńChodzilam na pochody do konca podstawowki z harcerstwa.Milo wspominam i zawsze bylo cieplo:)
OdpowiedzUsuńTo ty gorąca dziewczyna byłaś!
UsuńByc moze! :)))
UsuńPamietam ze zawsze bylismy ubrani w mundurki,podkolanowki i tenisowki:p
ja też pamiętam raczej ciepłą, wręcz upalną pogodę
Usuńraz tylko tego dnia padał deszcz ze śniegiem, ale ja wtedy siedziałam w ciepełku domowym :)
Jak bylam malutka to Tatus mnie zabieral na majowe pochody z zakladu pracy:)
UsuńIle choragiewek mialam w domu!!:))))
byłam raz, w ogólniaku.
OdpowiedzUsuńurwaliśmy się przy pierwszej nadarzającej się okazji :)))
A fote pamiątkowa masz?
UsuńUwielbiałam pochody
OdpowiedzUsuńdawali kwiaty z krepiny i mogłam założyć nowe białe podkolanówki:)
Kiedyś, w dzieciństwie - tak. Była to jakaś atrakcja ;)))
OdpowiedzUsuńSwoista rozrywka :))
UsuńGdy byłam dzieckiem lubiłam pochody. Maszerowałam w mundurku harcerskim i czułam się taka ważna. Tak starałam się równo maszerować z przytupem na jedną nogę. A w szkole średniej koleżanki z internatu chowały się w szafie żeby nikt nie odkrył że nie poszły.
OdpowiedzUsuńElla-5
No wlasnie.. Jako małe dziecię myślałam ze to nagroda i marzyłam by nieść sztandar..
UsuńJa za młoda jestem :P byłam pierwszym rocznikiem podstawówki, który na pochód nie poszedł :P
OdpowiedzUsuń