Kto pierwszy na ochotnika?
Wystarczy adres bloga, login, strona, cały post, obrazek.. i 5 lat przeżycia od zachorowania.. i tak stworzy nam się lista tych co pokonali gada.
Bo tacy są i to trzeba światu pokazać!
Ja muszę jeszcze poczekać na swoją kolej, więc kto pierwszy?
Baza zapożyczona zgodnie z właściowością
Wiesz, że jest to choroba przewlekła, to też ja do niej z szacunkiem podchodzę i za zwycięzcę się nie uważam, niemniej robię wszystko, aby o chorobie zapomnieć.. Żyję nie oglądając się wstecz, w przeszłość..
OdpowiedzUsuń6 lat już przeżyłam z gadziskiem- wiele się nauczyłam, dużo w swoim życiu zmieniłam. Piszę bloga - Z rakiem w tle.
Czytam długo, piszę pierwszy raz. Nie mam Bloga. W tym roku minęło 10 lat od mojej wygranej walki. Żyję normalnie, choć już nie tak beztrosko, zmieniłam priorytety, sporo przemyślałam, wiele się nauczyłam. Żyjmy wszystkie jak najdłużej, cieszmy się każdą chwilą, każdym promykiem słońca!
OdpowiedzUsuńmój braciaszek jest zwycięzcą!!!
OdpowiedzUsuń5 lat minęło miesiąc temu!
znam 2 osoby które są + 5
OdpowiedzUsuńjedna się leczy
druga przepiła wroga
Ty wygrasz!!!
mówi to viki czarownica:P
Brat mojego szwagra, chłoniak, 3 lata po, obecnie ze swoją żoną oczekują dziecka:)
OdpowiedzUsuńBrat mojego szwagra, chłoniak rozległy, 3 lata po, dziś oczekują z żoną dziecka:) Więc zdrowy jak byk.
OdpowiedzUsuńDzień dobry!
OdpowiedzUsuń11 lat po :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Nie mialam zamiaru, ale TU sie dopisze.
OdpowiedzUsuńE.20 lat po i zyje i ma sie swietnie.
I.6 lat po, tak samo.
Pozdrawiam.
Kasia
Moja przyjaciółka L - 10 lat po. Czuje się bardzo dobrze, jest aktywna i pogodna.
OdpowiedzUsuńmoja przyjaciółka L - 10 lat po. Samopoczucie doskonałe :)
OdpowiedzUsuńNiedawno minęło 3 lata od pierwszej operacji. Prawie zapomniałam ;) Działam żyję funkcjonuję ;)
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na tej ścianie na Ciebie i na mojego Flo.
http://mamczerniaka.blog.pl/
Niedawno minęło 3 lata od pierwszej operacji. Żyję, funkcjonuję, działam ;)
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na tej tablicy na Ciebie i mojego Flo.
http://mamczerniaka.blog.pl/
I ja.. do dziś cicha czytaczka. 9 lat po pierwszej operacji, prawie 3 po drugiej. Wiele się zmieniło, ale żyję.
OdpowiedzUsuńlorely.blog.onet.pl
Nasz dobry znajomy. 10 lat temu przeszedł operację, ciężkie chemie, naświetlania. Kiedy on walczył, jego żona rodziła syna.
OdpowiedzUsuńSą cudowną rodziną, a serce mają otwarte dla każdego.
Ich historia zmienia perspektywę.
u koleżanki mamy (przyszywana ciocia) - gdy byłam jeszcze na początku liceum, wykryto gada w piersi. co prawda potem na chwilkę się przerzucił, ale minęło już tyle lat i wszystko jest ok.
OdpowiedzUsuńbrat koleżanki z pracy świętował ostatnio 10 rocznicę. guz mózgu. i chociaż po zabiegu długo dochodził do siebie, teraz czuje się dobrze i cieszy się życiem.
teraz sobie przypomniałam: jakieś 12 lat temu jeździłam na nauczanie indywidualne do chłopca walczącego z białaczką. pamiętam, jaki bidulek opuchnięty był, obolały i spragniony kontaktu, rozmowy. niedawno go widziałam, wyrósł na baaardzo przystojnego młodego mężczyznę.
OdpowiedzUsuńMoja znajoma - Ania, którą poznałam podczas pobytu w szpitalu - rak piersi hormonozależny. Nie było przerzutów, choć kilka alarmów się pojawiło - na szczęście wszystkie fałszywe. Jesteśmy do dziś w kontakcie. W lutym świętowałyśmy razem nasze 10 lat :)
OdpowiedzUsuńmoja ciocia- po raku piersi 20 lat z hakiem, po tym czasie pojawiła się jakaś wznowa, ale umarła całkiem od czego innego, doczekała sześcioro wnuków :)
OdpowiedzUsuńkolega- rak jądra z przerzutami do węzłów chłonnych- pamiętam jak wyrzucał kalendarz 1998 jako ten zły rok, ale jednocześnie zakończony pozytywnie- dziś ma się znakomicie:) Szczęśliwie zaopatrzył się w dzieci przed chorobą :|
nakłamałam- pięcioro wnuków
UsuńW tym roku mija 12 lat.
OdpowiedzUsuńRak szyjki macicy G2, rokowania bardzo złe. Prawdę poznałam dopiero z wypisów i wyników badań, lekarze w trakcie leczenia mydlili mi oczy, tylko mąż znał całą prawdę - od znajomego lekarza usłyszał wyrok - pół roku.
Lat 40, dorastające dzieci.
CO chemia i naświetlania... Walczę. W szpitalu 3 miesiące. Jedna przepustka na święta.
Cykliczne zaproszenia do CO na kontrole. Wyniki dla mnie pozytywne. Po 6 latach CO oddało mnie pod opiekę ginekologa - całkowita remisja. Teraz zapraszają jedynie na mammografię.
Idealnie nie jest, naświetlania zrobiły swoje. Uszkodziły jelita, kręgosłup. Coś kosztem czegoś. Od tego się nie umiera, z tym się walczy. Najważniejsze, że jestem.
Po roku od zakończenia leczenia z ust lekarza padają słowa 'to pani jeszcze żyje?'. Wtedy nie odpowiedziałam nic, wbiło mnie w podłogę, zmieniłam lekarza. Dziś jednak mówię - ano żyję doktorku, odchowałam dzieci, doczekałam się wnuków i czekam na kolejne. A Tobie życzę więcej empatii.
Fiona
ilość empatii jest u mnie wystarczająca. ja życzę zdrowia.
Usuńmojenowe zycia, komu zyczysz wiecej empatii?
UsuńDoktorkowi czy Ostrej?
Doktorkowi. To słowa jakie dzisiaj padły z moich ust. Wtedy nic nie byłam w stanie powiedzieć.
UsuńTo jemu życzę więcej empatii. Aby postarał się wczuć w sytuację osoby, która walczy o życie i której mówi się 'to jeszcze pani żyje'. Takie słowa potrafią zaboleć, zabić całą wiarę w wyzdrowienie.
Ostra, zbyt nerwowa jesteś. Nie wiem dlaczego wzięłaś te słowa do siebie, skoro są skierowane do lekarza. Niemniej jednak pozdrawiam i również zdrowia życzę.
F.
Fiona jako osoba z poza tez zrozumialam z kontekstu, ze do Ostrej mowisz, dobrze ze sie odezwalas:)
UsuńKiedy pisałam pod dzisiejszym postem przyszło mi do głowy, że na tej Ścianie mogłaby też zawisnąć moja Mama, po mastektomii żyła 21 lat w dobrej formie, zmarła nagle na zawał.
OdpowiedzUsuńmoja osobista przyjaciolka
OdpowiedzUsuńprawie 7 lat temu przypadkiem wykryty rak tarczycy
wycieli narzad
zajodowali
i Iwonka smiga po swiecie ze hej!!
Ja też muszę poczekać, aby legalnie się tu wpisać, jednak dzisiaj mam małą rocznicę: 1 rok od ostatniej operacji i czuję się świetnie. Tak więc powinienem się tu dopiero wpisać za 4 lata, ale tak mi sie podobają te serduszka na pisaku, że się wpisuję dzisiaj; może mnie nikt nie wygoni ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich cieplutko!
www.rakrdzeniasty.blog.onet.pl
www.raktarczycy.blogspot.com
doczekasz się :) a na przyszłość- jak ktoś zechce wejść na twój blog to zrobi to z Twojego nicka- takie linkowanie nie jest mile widziane i ktoś może się gdzieś na ciebie zdenerwować. Zawsze lepiej spytać czy można :):)
UsuńOK
Usuńsie nie powtórzy - obiecuję!
Znaczy linkowanie, bo dogatywać coś pewnie jeszcze nie raz będę (no chyba, że dostanę wyraźngo kopa ;-)
Pozdrawiam serdecznie.
Moja mama,rak pęcherza,w lipcu minie już 6 lat od operacji i wygranej z gadem :)
OdpowiedzUsuńTeściowa mojej siostry. Obecnie lat 70. Pierwszy atak gada jakieś 25 lat temu. Jednostronna mastektomia z węzłami chłonnymi pod obydwoma pachami. Jakieś 4-5 lat temu, gad zaatakował drugą pierś. Kolejna operacja, chemie, naświetlania. No i cóż - dała radę kobieta i żyje do dzisiaj, nawet powiedziałabym kwitnąco (nie wygląda na swój wiek absolutnie).
OdpowiedzUsuńMoja Mama, rak kości - oporny na chemioterapię. Diagnoza wbiła nas wszystkich w ziemię, tymczasem Mama przeszła radioterapię, a w marcu minęło 7 lat od wyleczenia.
OdpowiedzUsuńBlog niesamowity ! Podnosi na duchu i pokazuję,że można wygrać z rakiem ! Jestem dumna z tych wszystkich ludzi ,którzy walczą ,o każdą minutę życia.Gratuluje :) Życzę wszystkim szczęścia,a przede wszystkim zdrowia :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tą "wygraną ścianą" bardzo mi się podoba !
W 2002 zdiagnozowano u mnie raka błony śluzowej macicy.Operacja i radioterapia.W 2003 przerzuty do przyaortalnych węzłów chłonnych. Radioterapia i hormonoterapia.
OdpowiedzUsuńPo usłyszeniu pierwszej diagnozy chodziłam po mieście i powtarzałam sobie "nie chcę umierać, nie chcę umierać".Potem przyszła myśl -przecież nie wszyscy umierają i powiedziałam sobie "chcę żyć i będę żyła".No i tego sie trzymam.
W 2001 roku pierwsza trepanacja czaszki - guz mózgu. Trzy lata temu druga, na razie jest ok, ale jeszcze jak długo, tego nikt nie potrafi przewidzieć. Ale jak na razie - jestem na plus. Oby to trwało jak najdłużej i oby już nigdy więcej nie było potrzeby, aby neurochirurdzy dotykali mojej głowy... ;)
OdpowiedzUsuńDzięki tej tablicy jestem przeszczęśliwa!!!!!Dla niedowiarków - idzie go pokonać !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTak, tutaj jest życie :) teściowa mojej siostry - 14 lat po raku szyjki macicy. Operacja, radio i do dziś spokój, cudowna kondycja i radość życia tej wspaniałej kobiety.
OdpowiedzUsuńMój syn, gdy zachorował miał 10 miesięcy rozpoznanie histiocytoza komórek langerhansa ma 2,5 roku. badamy się co trzy miesiące jest zdrowy.mama bliźniaków
OdpowiedzUsuńMoja ciocia miala usunieta piers gdy miala cos ok. 40 lat. Dzis ma 83.
OdpowiedzUsuńWpisuję się w imieniu byłej teściowej. Rak piersi. Mastektomia. Rekonstrukcja. 14 lat już minęło. Świętowałyśmy 5 stycznia Jej 70 urodziny.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, ze kiedyś się dopiszę...
OdpowiedzUsuńTez bym się chciała tu dopisać. Za cztery lata z pewnością to zrobię :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko trzy :)
Usuńu mnie postawienie diagnozy odbyło się dopiero po pierwszej operacji, ponieważ wynik biopsji był niejednoznaczny.
OdpowiedzUsuń10.2010 - pierwsza operacja (kwadrantektomia)
11.2010 - diagnoza - carcinoma lobulare dispersum
11.2010 - druga operacja (mastektomia)
01.2016 - jak widać, żyję (taki żarcik :P)
po pięciu latach hormonoterapii właśnie odstawiam lamettę.
To ja jestem pechowa! Rak piersi ponownie po 11 latach.Ta sama pierś - operacja oszczedzająca.95 % dawano,że nigdy nie zachoruje.Ten rak gorszy bo G3 i wysokie Ki 67.
OdpowiedzUsuńTeraz ja!
OdpowiedzUsuńDoczekałam się:)))
Dziś minęło 5 lat od operacji, więc chyba mogę się dopisać na stronie którą wymyśliłam :)))
Czyli zawieszam się na ściankę
Bede wisieć i dyndać!
Pozdrawiam!!!
7 lat! Ciągle jestem :)
UsuńI nadal
UsuńWarto walczyć