Kiedy już pogodziłam się że nie dostałam nóg po pająku, biustu po balonach (tak tak... marzyło mi się powiększenie we wczesnej młodości) a cellulit jest do przeżycia jak się go masuje-jedynie chciałam mieć ładne rzęsy. Pamiętam jak w pracy która "mogła być fajna" robiłyśmy reklamę nowego tworu. I na tej reklamie strzeliłyśmy własną focię. Potem oczywista photoshop poszedł w ruch, każda swe mankamenty podciągała.. a ja?
-Mi doróbcie tylko rzęsy!
I miałam piękne rzęsy na plakacie.
Teraz tez mam. Już na żywo. Kuzyneczka litościwie mi dokleiła i mam czym machać :)
Przerwa ...REKLAMA:TU BYŁA REJKLAMA
Tak więc Panowie i Panie coraz bardziej przypominamy człowieka.
A wyglądamy tak:
I niedługo będę chodzić po wybiegu...Ale o tym później...
Ach...to gwiazdorskie życie!
................
Przy okazji chciałam podziękować wszystkim którzy są, byli i starali się jak mogli by mi się łatwiej żyło. Fajnie mieć przyjaciół.
Dziękuję szoferom, kucharzom, kelnerom (oczywiście płci obojga), rozmawiaczom, wspomagaczom, towarzyszom, bywaczom, darczyńczom, upiększaczom, sprzątaczom, zaopatrzeniowcom, pisarzom...
Jeśli o kimś w tym momencie zapomniałam to za chwilę sobie przypomnę. DZIĘKI że byliście i mam nadzieję, ze będziecie.
A szczególne podziękowania dla...moich dzieciaczków. Za to że ani przez moment nie pokazali że im też nie jest lekko i że są takie fajne :)
Mężowi podziękuję do uszka..
Ach...ile lukru!
A za oknem burza i leje i zimno :( moje plany na długi spacer poległy.
Marzenia się spełniają, tylko czasem zbyt drogo to nas kosztuje! Uważajmy o czym marzymy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz