poniedziałek, 9 lipca 2012

16 listopada 2011 USG


… zapomniałam napisać, że przełożono termin, bo Pani doktor poszła na urlop. No cóż, przecież i tak wszystko jest ok.
Zwolniłam się z pracy i pognałam na badanie.
W poczekalni mam wrażenie, że dla przyzwoitości powinnam się denerwować. I się staram. Kiepsko mi to wychodzi- przecież mi nic nie jest.
Pani doktor z poważną miną masuje głowicą mój biust. Prawy dłużej.
-Proszę się ubrać.
Więc się odziewam i bohatersko siadam. Cisza. Tylko kliknięcia w klawiaturę. Drukarka. I w końcu jakieś słowa.
-W prawej piersi jest zmiana na godzinie drugiej ze wskazaniem do badania.
A ja nadal bohaterka. To przecież formalność. Wszystko okaże się dobrze. No ale trzeba coś z tym zrobić:
-To gdzie mam się udać?
-Najlepiej do CO.
Bywałam już tam… z „pieprzykami”, więc będzie dobrze.
Pojechałam od razu. Wizyta u lekarza za tydzień. Trzeba tylko załatwić skierowanie… bez sensu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz