No i zaczęły się wakacje!
Nadal nie mogę się otrząsnąć zobaczywszy cenzurkę Młodego...Łał... od góry do dołu... monotematycznie... a przepraszam. Dwie nawet wycelował. Rosnę rosnę...
No i na tą i nie tylko na tą, również na kalendarzowo słoneczną okazję otworzyliśmy w pełni sezon letni.
Więc od wczoraj mieszkamy w willi z basenem! A co!
Na tą okoliczność wykorzystałam zasoby ogrodowe i upiekłam całkiem zjadliwego zakalca.
porzeczkowo-agrestowo-brzoskwiniowy(brzoskwinie tescowe) Mniam!
A teraz (13.39) mamy ciemno. Idzie burza. Niebo grzmi... Tak wiele od nas odeszło...I nie ma słońca..
......
Co do spaceru... to poszłam raz! Ku przerażeniu mych dzieci i zmęczonej pozy psa. Dzieci eskortę mi zapewniły, jak bym brała udział w maratonie. Telefon co 5 minut potem jazda autem. Ale się nie dałam. Przeszłam te 5 km. Pies padł (już wstał :D). Ja nie!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz