Człowiek się rodzi i umiera.
Narodziny przyjmujemy z wielką radością. Czekamy na nie, wypatrujemy.
Na śmierć nie czekamy.
A jednak przychodzi.
Przy diagnozie nowotworowej zapewne niejeden z Was po raz pierwszy poczuł zimny chłód obcierającej się śmierci. I ten chłód, powodując strach daje nam siłę do działania.
Walczymy i zagłuszamy.
Znów kupiłam buty. Poszłam na kurs tańca. Sprzątam, remontuję, jeżdżę, upiększam się,
KRZYCZE
niemym krzykiem.
Wracając do domu z zakupami coraz częściej zadaje sobie pytanie- co ja chcę udowodnić? że żyję? że jest normalnie? że nadal jestem atrakcyjna...?
Nie jestem.
Nie jestem kobietą. Mimo, że się staram- nie jestem. Choroba oskalpowała mnie z kobiecości.
A nas z namiętności...
Buty nie pomagają!
Patrzę w lustro i próbuję siebie odnaleźć. Gdzie ja poszłam?
.....
Przychodzi moment, gdy to jak się czujesz jest mniej ważne. Ważne staje się to, ile jeszcze możesz poczuć. Ile jeszcze możesz zobaczyć, ile chwil jeszcze możesz spędzić z bliskimi.
Lekarze leczą nasze ciało.
A my musimy stawić czoło chorobie i prozie życia.
Piękna Kobieta gaśnie.
Jeśli ktoś zechce wesprzeć ją w tych chwilach, to proszę o info.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZagłuszamy i walczymy ze strachem i cierpieniem.
OdpowiedzUsuńJednemu się udaje ,innemu niestety nie.
Choroba zawsze już pozostanie z nami - nawet w myślach.
Choroba, chorobie nierówna- jedna bardziej wrędna, druga mniej.
Nadal jesteś atrakcyjna. Lubisz siebie? Potrafisz zaakceptować siebie odartą z kobiecości - potrafisz ? Wierzę,że tak. Może nie od razu, ale tak.
Maryla Rodowicz,osoba znana i lubiana powiedziała,że w życiu są tylko chwile szczęścia.
Łapmy więc te chwile i tylko to jest teraz ważne- tak jak łapie je Joanna.
♥
OdpowiedzUsuńpiękne słońce!
OdpowiedzUsuńTo z lustrem, bardzo dobre. Ale nie trzeba zachorowac, zeby zniknac z lustra i pojawic sie jako ktos inny. Ilez mlodych dziewczyn patrzy na siebie i przez 40 lat widza swoja mlodosc a to zludzenie, I pewnego dnia, gdzie ja jestem?
OdpowiedzUsuńCodziennie sie gubimy, ale zauwazamy to od czasu do czasu.
Moja Kochana, jak Cie ukoić? Jesteś nadal piekna kobietą. Piękno nie leży w tym miejscu, o którym myślisz, piękno to cała Ty, twoja energia, subtelność, łagodność. I możesz sobie nadal udowadniać, że zyjesz, bo zyjesz.Namiętność wróci uwierz mi, bo przeżyłam to samo. Dzis wiem, że jej brak nie był spowodowany bliznami tylko ogromnym stresem jakim dla mężczyzny jest choroba jego kobiety. Mój mąż dopiero teraz powoli sie otwiera, potrafi sie rozpłakać. Wszystko zaczęło z niego wyłazić dopiero teraz,kapka alkoholu i aż widać że chce mówić, chce to z siebie wyrzucić. Dopiero dzis potrafi powiedzieć jak bardzo sie bał, jak golenie mojej głowy było najgorszym dniem w jego życiu, jak nienawidził siebie samego za to że nie może mi pomóc. A namiętność wygasła nie z powodu blizn tylko z powodu tego, że w takiej sytuacji stajemy sie dla nich bardzo ważne, bardzo sie martwią, mają do siebie ogromny żal i pretensje że często nie wiedzą jak zaradzic naszym łzom. To czas, w którym musza stanąć na wysokości zadania, obronic rodzine przed smokiem, który często jest nie do pokonania. Tyle nowych uczuć wtedy targa męskimi mózgami, odczuwaja taki wielki chaos, że często nie sa w stanie pozwolic sobie na namietność. Przestajemy byc dla nich obiektem seksualnym nie z powodu blizn, tylko dlatego, że stajemy się najukochańszymi o które trzeba teraz walczyć.
OdpowiedzUsuńMęski mózg ciężko znosi tak trudne sytuacje, mężczyźnie ciężko sprawdzic sie w roli kochanka, kiedy jest w srodku zyciowej walki. A my właśnie w takim momencie cierpimy. ja cierpiałam strasznie, czułam sie niechciana, niekochana, płakałam. Właśnie w tym momeńcie czułam ogromną potrzebę czysto fizycznej bliskości, żeby sobie cos pewnie udowodnić. Żeby wiedzieć, że on chce. Miałam do niego głęboki zal, oskarżałam o egoizm, a to wszystko, te mądrości;p zrozumiałam dopiero dzisiaj, po czasie. I ty też zrozumiesz i wszystko wróci na swoje tory, nie przestańcie się tylko przyjaźnić. Na przyjaźni odbudujecie wszystko.
Jak sie wymadrzyłam za bardzo, krzycz!!! To sie zamknę :)))) Ściskam
Ledwo doczytałam do końca, bo łzy zamazały mi wszystko. Spłakałam się i dzięki Ci MOCNO za te słowa
UsuńOsz Ty, nie miałas beczeć:))) Mam nadzieje, że trochę ci ulżyło. Jest ok. Naprawdę. Ściskam raz jeszcze. Twardzielko nasza :)))
OdpowiedzUsuńulżyło, Twardzielko :)
Usuń