sobota, 22 lutego 2014

repertuar

Ok.
Chwila prawdy. Ten post będzie głównie dla tych co ze skorupiakiem się niestety poznali.

Gdy słyszysz diagnozę, świat się wywraca. Płaczesz, piszesz testament, zaczynasz pędzić by zdążyć zrobić rzeczy najważniejsze..
Potem walczysz, dajesz się sponiewierać, bo wierzysz, ze wygrasz.
Wygrywasz.
Ale czy na pewno?
Otoczenie uznaje Cię za zdrową, bo przecież chodzisz, oddychasz, pracujesz.. Niby życie wraca do normalności.
Nie wraca!
(he... w tym momencie to właściwie doszłam do wniosku, że post jest jednak bardziej dla tych zdrowych..).
Zostajesz sam ze swoim problemem, bo otoczenie rozeszło się w swoje strony.
I dla jasności nie chodzi tu o rozczulanie.

Przy Tobie zostaje strach. Który z racji pustki ma dużo miejsca, rozsiada się wygodnie i rozrasta.
Na dokładkę dalsze długoletnie leczenie powoduje, ze coraz gorzej czujesz się w swoim ciele.
Jest źle.
Jest depresyjnie.

A otoczenie..? No przestań już marudzić, przecież jesteś zdrowa!
Jestem? Mam glejt?
NIKT NIE MA!

I musisz znaleźć swój sposób na siebie.. inaczej czeka Cię prawdziwe wariatkowo. Nie udawaj bohatera. Pozwól sobie pomóc..
Właśnie teraz.

A co do tytułu... to zapodałam sobie kolejny film tematyczny.
ech...

34 komentarze:

  1. Drugam

    Ja sobie chyba skutecznie pomogłam kontuzją

    Ciekawe czy rezonas kolana może ujawnić bonć wrencz przeciwnie, niechciane historie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybko pokaże tylko to co masz w kolanie zerwanego lub nie,więc nie wiem czy to chciane:)

      Usuń
    2. Tysz nie
      Może som tylko naderwane i to malutko?.

      Usuń
    3. Ano bardzo ciekawe.. Na pewno w kolanie, No na bank

      Usuń
    4. Koncufki kosci duuugich

      Usuń
    5. A końcówki paznokciuf?

      Usuń
    6. Zależy jakie grube masz paluchi

      Usuń
    7. pazury mam długie paluchy nie wiem

      Usuń
    8. a w ogóle włosy mi bardzo wypadają... czy mam się bać? czy jest rak włosowy?

      Usuń
    9. już miałam napisać: pieprzycie, koleżanki, ale...
      ostatnio panikowałam, bo wymacałam sobie guzek. po szczegółowych oględzinach okazało się, że to efekt nadprogramowych kilogramów. zrobił mi się rozstęp, stąd ta nierówność.

      Usuń
    10. Ruda!!:DDD

      Ostra, mnie zaczęły szybciej rosnonć, też myślę od jakiego raka rosnom szybciej?

      Usuń
    11. Wszystkiemu winien rak

      Usuń
    12. To ja lepiej pójdę sobie luli luli

      Usuń
    13. hormony, stresy, tarczyca
      przyczyn może być wiele

      Usuń
  2. trzeciam!

    dobrze,ze to napisałaś Ostre!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostra, dobrze, że piszesz o tym, nie pierwszy raz zresztą. Jesteśmy już naznaczeni na całe życie i miedzy innymi dlatego szukamy kontaktu z osobami o podobnej historii, bo tylko one potrafią nas zrozumieć tak naprawdę i tak do końca. Nikt, kto tej drogi nie przebył, choćby był najbliższy i najbardziej empatyczny nie pojmie tego co na zawsze nas wyróżnia. Ale to, co wyróżnia nie musi naznaczać. Trzeba żyć, a im dłużej żyjemy tym rzadziej boli nas to, co tak dotyka na początku drogi zdrowia. Ale nigdy nie zniknie, ja to wiem po tych 11 latach...
    Czasem udajemy bohatera, czasem nie - takie jest życie. A pomóc sobie? Trzeba pozwolić i warto pozwolić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak... Czy Wy też macie czasami wrażenie takiej wszechogarniajacej pustki, wypalenia? A już najobrzydliwszy jest u mnie lęk i mimo świetnej rodziny jednak samotność i to taka do dna:-/ no ale JESTEŚMY

      Usuń
    2. zgadza się, gdzieś tam pod spodem jest i strach i samotność
      ale JESTEŚMY

      Usuń
    3. Nic dodać nic ująć
      Anonimie, dodaj literę do podpisu i od razu będzie o ton mniej samotnie, zobaczysz!

      Usuń
  4. Nie wiem jak to ując,żeby nie urazic i siem wyrazic....
    Nie mam choroby,która zagraża życiu,ale psychice juz tak.I jesli chodzi o poczucie osamotnienia,wyobcowania,niepasowania do zdrowego otoczenia mam dokładnie tak samo.Pewnie jest tak z każdą chorobą,przypadłością nieuleczalną,nie wiem.Ale Ostrusiu kochana,znam ten ból.Jedyne czego nie mam,to strachu.Może tylko taki malutki,że umnie będzie tylko gorzej bo innej opcji nie ma,ale życ z tym się da,byle jak,ale sie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo strach to głownie jest przed śmiercią..

      Usuń
    2. A choroba pokazala pelna wartosc zycia. Jego kolory. Zaostrzyla smak. Podniosla jego wartosc.
      ( w znaczeniu uswiadomila nam to wszystko)

      Usuń


  5. Lek zostaje. Rak umarl. Zyje obawa. Realna. Strach przed tym, ze koszmar wroci. Silniejszy. I propozycji leczenia bedzie mniej bo czesc juz mamy na koncie. I szansa na wyleczenie mniejsza.
    Jest czescia nas. Trzeba go tolerowac. Zyc z nim.

    Element samotnosci w chorobie czy po niej zawsze bedzie. Nawet jezeli mamy wspanialych przyjaciol.

    Taki trening mamy. Zyc z nim i tulic do snu gdy sie obudzi.

    smutne to, wiem
    nie mam rady, rozwiazania jak go usunac

    Troche jak obawa o dziecko. Zawsze bedzie, nawet gdy dorosnie.
    Tylko bardziej wredna czy zjadliwa ta obawa o nawrot.

    ...

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Strach jest przed śmiercią i przed samotnością - naszą, kiedy odejdą bliscy i bliskich, których mamy zostawić. Natomiast z pomocą jest to najstraszniejsze, że tej pomocy ciągle jest za mało. Nie mówię już o psychoonkologach, ale o dostępie do zwykłych psychologów czy chociażby lekarzy z powołaniem. I stąd są te dramaty, że niby taki zdrowy, niby rodzina nic nie widziała, a nagle kogoś nie ma...
    I to dotyczy wielu ludzi przewlekle lub nieuleczalnie chorych. Znowu się rozpisałam, a chciałam krótko.
    Trudny temat w tym poście

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem na początku drogi leczenia....i nie udaje bohatera, nie.....płacz przeplata się z radościami życia codziennego bo one są dalej..Zaczęłam chemię i brrrrrrrrrrrrrrrrrr .
    Jakże życie może się odmienić nagle....
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń