Wieczorem w łóżku po raz pierwszy poczułam obcego. Wylazł cholernik. Bezczelnie wystawał z mojej piersi i się śmiał. A mi serce pękło. On naprawdę tam jest. I dobrze, że na szafce nocnej zagościła nowa paczka chusteczek. I jak z nim żyć jeszcze ponad miesiąc?!
Nie zaczynałam pracy dopóki się nie upewniłam, że przypadkiem miejsce w szpitalu się nie zwolniło. Nie mogłam inaczej. No i tym razem wisiałam długo przy telefonie. Oj długo. Nagle..
-słucham?
-to ja i pytam…
-proszę chwilę poczekać… Za ile może Pani przyjechać?
-yyyy za godzinę…yyy za dwie… no będę za 3!
Pakuję się w minutę, zwalniam i wybiegam z pracy.
Na szczęście małżonek jest na miejscu i może mnie zawieźć. Drogi oblodzone. Ale docieramy.
Operacja jutro.
Telefony się urywają, smsy prześcigają.. „Kocham Cię Mamusiu”- te są najwspanialsze.
Odzywają się ludzie, którzy są daleko i blisko. Jak miło mieć przyjaciół. Łatwiej się żyje. Jak miło że przyjaciele mają ludzką twarz. Aż kciuk mi zaczął wysiadać hehe
Pocięli, pozszywali. Najważniejsze, że gdy otworzyłam oczy nie byłam sama. Małżonek dzielnie sprawował wartę. Otwierałam i zamykałam – on ciągle trwał na straży.
Jestem szczęściarą- nie jestem sama!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz