poniedziałek, 9 lipca 2012

7 luty 2012 werdykt


Godzina 12.00 –szacowne posiedzenie komisji.  Odmalowałam oko, naprostowałam włosy, zarzuciłam koral na szyję, odziałam w ciepły płaszczyk i zapakowałam na siedzenie pasażera. Małżonek robi ostatnio za szofera i chyba szybko  tej fuchy nie dostanie zwolnienia. 2 godziny jazdy, 2 godziny czekania w poczekalni i…
- U Pani musimy zrobić jeszcze jedno badanie
Zaciskam zęby- to co? Nie wiedzieli o tym od początku jakie badania się robi?
Jakieś HER budzą wątpliwości. Jeszcze tego nie doktoryzowałam, ale coś mi źle brzęczy. Jak hetery!
-Będzie chemia, ale jeszcze nie wiemy jaka, będzie radio.
O hormonach na lata nie wspomnieli ,no ale to już pikuś. Full wypas. Normalnie All inclusive.
Pognałam ze skierowaniem na pięterko. Pani co sekundę zmieniała decyzję, kiedy będą wyniki. Kazała czekać 21 dni.. no ale ostatecznie tydzień. Czyli za tydzień znów kolejne posiedzenie.
Coś czuję, ze armia się zbliża i przemarsz wojsk nie będzie lekki. Oj niedługo będę śpiewać innym głosem…
W poczekalni spotkałam sąsiadów, na oddziale odwiedziliśmy męża kuzynki. Też mi PUB! Jak by nie było innych miejsc rozrywki.
Narazie chciałabym ukochać cały świat, na zapas nacieszyć się najbliższymi. Można na zapas? Tak by im starczyło, gdy będę miała napisane „chwilowo nieczynne”.

Wieczór…
Poczytałam o tych HEteRach i mam doła. Popłakałam sobie, a co! Czy ciągle muszę być twarda. Najgorsza jest ta myśl, czy ten cholernik gdzieś nie polazł. Tak bardzo chcę…być kiedyś kochaną babcią…
Wsio mam wysokie. Za wysokie. Wrrrrrrr WYJĘĘĘĘĘĘĘ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz