Dziś natknęłam sie na fajny wierszyk i juz spieszę go przekleić:
Wiersz z netu napisany przez optymistkę chorującą na raka
Awantura z Rakiem Przyszedł Rak mnie nie w smak ta jego wizyta. Przyszedł, siadł, coś by zjadł, lecz: Co zjeść ?– nie pyta. Czuję! Mnie smacznie je! Podgryza wnętrzności … Mówię mu: Dosyć już! Schrupiesz mnie do kości! Kupię Ci cukru wór i inne przysmaki. Odczep się! Proszę Cię … Głuche są te raki … Sposób mam: Chemii dzban podam mu w kroplówce. Zacznie pić, skończy żyć, On i jego hufce. Cały ten łotrów klan pójdzie do cholery. Najpierw On, stary drań, a za nim markery. Maja W-S Warszawa, 24.03.2012 r |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz