poniedziałek, 16 lipca 2012

poezja

rośnijcie do pasa włosy
zaplotę Was włosy w kłosy
rośnijcie równo do ziemi
my w warkocze was spleciemy...

dzieckiem będąc miałam śliczną książkę, rozkładaną, przestrzenną, niebieską.. Tam był taki wierszyk. Kto by pomyślał, ze po latach stanie się moją mantrą?
a melduję, że zarastam! i coraz częściej tak śmigam.

a to drugi ponadczasowy wierszyk ( z tejże książeczki- kurka- pamiętam!):

wodo, wodo, dobra wodo,
myj, bo buzi mi nie szkoda,
myj by oczka się błyszczały,
policzki się różowiały,
żeby się usteczka śmiały,
ząbki białe były..

w tym miejscu powinien nastąpić dokument prezentujący mój obszar wolny od wody ponad 2 miesiące. Jednakże jako, ze blog jest ogólnie dostępny scen drastycznych nie umieszczamy. Ale melduję: obieramy się!



3 komentarze:

  1. Wierzyki bardzo ładne, fryzurka też niczego sobie, a zakręty zawsze jakieś są- kto ich nie ma? Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń