piątek, 10 sierpnia 2012

rozbiórka

Sypiemy się proszę Państwa!
Wsiadając do auta, otwierając drzwi coś sobie naciągnęłam w plecach- oj bolało..
W podróży zajadając m&m-sa nagle kawałek zęba wyplułam. Myślałam, że to skorupka dopóki ostrych zębianych krawędzi nie poczułam.
Inny ząb boli od dni kilku. A 2 tygodnie temu sadystkę odwiedziłam i zameldowała, ze z uzębieniem wszystko ok. Mhm...Nie przetrwało chemii, choć się starało :)
Tu strzyka, tam bucha, skóra się zdziera-demolka totalna!
......
przeanalizowałam ostatnie pół roku i stwierdziłam, ze wpadłam w nałóg.
kupuję.
buty
spódnice
swetry
torebki
i to i tamto
oszalałam!
dochodzę do wniosku, że próbuję zagłuszyć gada i udowodnić, ze mnie nie pokonał. To chyba mój manifest- kosztowny kurka!
czy naprawdę zakupy poprawiają nastrój? stosujecie tą terapię?
bo ja mam teraz doła..kasowego :P
a tu trza uzębienie ratować!  czym będę otoczenie gryźć?
....
nie wytrzymałam
pierwszy raz w życiu pojechałam na zębowe pogotowie
teraz nie mogę wytrzymać jeszcze bardziej- zostałam zatruta.
przede mną piękne leczonko kanałowe. aj... tyle butów.. torebek...
chodzę po ścianie i tańczę na zmianę!
buuu

21 komentarzy:

  1. tak! nowe, fajne fatałaszki poprawiają nastrój. ale wiesz, czasem pomaga, zwłaszcza, gdy kazy brak, samo window shopping. choćby w necie. i rękodzieło

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mam jakiś wstręt do zakupów. Wejdę do galerii i od razu uciekam, zwłaszcza jak sprzedawczyni od razu chce mi 'pomóc' w zakupach, Za dużo ludzi,świateł, głośnej muzyki.
    A na poprawę nastroju aplikuję sobie spacer a kijkami. Zmęczę się, spocę ale czuję, że każdy mięsień pracuje. Czyli jeszcze nie jest tak ze mną źle. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana !!!

    Będziesz bez zębów ale za to piknie ubrana:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie to tak nachodzi falami. Jednego dnia wchodzę i kupuję na raz trzy pary kompletnie nie praktycznych i nie wygodnych ale za to ładnych butów a drugiego dnia sklepy mogą dla mnie nie istnieć bo dochodzę do wniosku że buty i cała reszta nie ma dla mnie żadnego znaczenia w świetle choroby. Ogólnie przeważają dni zakupów niestety, ale by się nie zrujnować zanurzam się w second handach i każda nabyta za grosze rzecz mnie cieszy. A z butami wrzuciłam na luz :). Oj, też mnie czeka sadystka i większy wydatek. A najbardziej boli myśl, że tyle by było za to ciuchów :P (w dodatku nowych).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam zakupy. Ale, ale mam jedna zalete. Tak naprawde uwielbiam okazje, wyprzedaze, upolowany fatalaszek z 90% upustem. Wiec moje pocieszanie jest dość łaskawe dla portfela. Co nie znaczy że jest jakieś mądre. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rybeńka... ja się tylko wyprzedaję :) hurtowo :P

      Usuń
    2. Aaaaaa, to kochana, masz we mnie siostre!
      Ja sie najchetniej outletuje na wyprzedarzach, to jest nirmalna perwercha!

      Usuń
    3. no to siostro...ostatnie grzechy popełniłam w wielkim centrum outletowym właśnie- oj nagrzeszyłam

      Usuń
    4. A może to nie grzech?
      Moja kuzynka nazywa sklepy świątyniami a zakupy modlitwami, he he he.
      A poza tym, dzieki takim co kupują mają prace-producent, dostawca, sprzataczka i jeszcze kupa innych osob. A Polska rośnie w siłę a ludzie żyją dostatniej :))))

      Usuń
    5. tia...gorzej z moją dostatnością :P ale co tam! Ja modlę się do karty by wytrzymała moje wycieczki :P

      Usuń
  6. W pierwszym roku mojego leczenia nakupiłam ciuchów moc, butów, torebek jeszcze więcej, kosztowny zegarek itd. W drugim było podobnie, a w trzecim już mniej.
    Teraz w 6 roku stwierdziłam, że część jest mi zbędna i nie mam ochoty na zakup tylu ciuchów- z czego innego czerpię przyjemność.
    Wydaje mi się,że nasze odczucia zmieniają się: choroba to przełom- chcemy przeżywać wszystko intensywnie i już- w tej chwili, bo nie mamy czasu. Chcemy sobie czymś osłodzić ból. Z czasem ból nie jest już tak dotkliwy i zaczynamy żyć normalnym życiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam sie z Zofijanna , nie ciuchy nam potrzebne , lecz zrozumienie bliskich , kazdy ich usmiech , kazdy serdeczny odruch i ich milosc . Cieszy nas kazdy dzien przezyty bez bolu , moznosc powachania kwiatka , obserwacji ptaszka , przeczytana ksiazka , wysluchana piosenka. To duzo , nawet bardzo duzo i tego Ci tez zycze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fasolko- pięknie to ujełaś.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fasolka- zgadzam się! Docenia się prozę życia. Jednakże nie macie tak, że właśnie przez ubiór chcecie udowodnić sobie i światu, że jesteście silne? Jak wyglądam -tak się czuję? Zagłuszam strach i ból? Wyglądam jak człowiek sukcesu?

    OdpowiedzUsuń
  10. Alez rozumiem Cie !!!!! Kazdy sposob jest dobry , by swiatu pokazac , ze jeszcze jestesmy i wygladamy ...i to jak ; ja chyba juz ten etap przeszlam , jestem tez z pewnoscia duzo starsza i bardzo juz zmeczona ta walka ; i tez sie nie mam zamiaru poddawac . Tobie natomiast zycze sily do zwyciestwa , a przy okazji radosci z kazdego ciuszka , buta czy torebki - bo TY zyjesz , a to nalezy do Zycia

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja tak nie miałam, przez ubiór chciałam potwierdzić kobiecość,, ale też poczuć się lepiej.
    Bądź człowiekiem sukcesu, zagłuszaj ból czym tylko się da, a nadejdzie dzień, kiedy już będziesz mogła bez tego się obejść.

    OdpowiedzUsuń
  12. Och jak bardzo ci współczuję, miałam to samo pare miesięcy temu. Ból był taki, że miałam ochotę walic łbem o ścianę. Dziwne ale pomoga lekko żuta tym zębem skórka od chleba. Taki lekki ucisk na niego rozprasza ból.
    Pozdrawiam też juz z domku:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też w trakcie leczenia kanałowego ząbka - trzeba zacisnąć zęby i wytrzymać, no a potem na poprawę humorku jakiś niewielki drobiazg! :)
    pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  14. O nieprawda.Są lekarze, którzy potrafią zrobić to bezbolesnie- bez chodzenia po ścianach. Aż się zdziwiłam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ibum MY FRIEND!
    >gdusia- DROBIAZG OBOWIĄZKOWY! :P

    OdpowiedzUsuń