Sypiemy się proszę Państwa!
Wsiadając do auta, otwierając drzwi coś sobie naciągnęłam w plecach- oj bolało..
W podróży zajadając m&m-sa nagle kawałek zęba wyplułam. Myślałam, że to skorupka dopóki ostrych zębianych krawędzi nie poczułam.
Inny ząb boli od dni kilku. A 2 tygodnie temu sadystkę odwiedziłam i zameldowała, ze z uzębieniem wszystko ok. Mhm...Nie przetrwało chemii, choć się starało :)
Tu strzyka, tam bucha, skóra się zdziera-demolka totalna!
......
przeanalizowałam ostatnie pół roku i stwierdziłam, ze wpadłam w nałóg.
kupuję.
buty
spódnice
swetry
torebki
i to i tamto
oszalałam!
dochodzę do wniosku, że próbuję zagłuszyć gada i udowodnić, ze mnie nie pokonał. To chyba mój manifest- kosztowny kurka!
czy naprawdę zakupy poprawiają nastrój? stosujecie tą terapię?
bo ja mam teraz doła..kasowego :P
a tu trza uzębienie ratować! czym będę otoczenie gryźć?
....
nie wytrzymałam
pierwszy raz w życiu pojechałam na zębowe pogotowie
teraz nie mogę wytrzymać jeszcze bardziej- zostałam zatruta.
przede mną piękne leczonko kanałowe. aj... tyle butów.. torebek...
chodzę po ścianie i tańczę na zmianę!
buuu
tak! nowe, fajne fatałaszki poprawiają nastrój. ale wiesz, czasem pomaga, zwłaszcza, gdy kazy brak, samo window shopping. choćby w necie. i rękodzieło
OdpowiedzUsuńteż stosuję- full wypas!
UsuńA ja mam jakiś wstręt do zakupów. Wejdę do galerii i od razu uciekam, zwłaszcza jak sprzedawczyni od razu chce mi 'pomóc' w zakupach, Za dużo ludzi,świateł, głośnej muzyki.
OdpowiedzUsuńA na poprawę nastroju aplikuję sobie spacer a kijkami. Zmęczę się, spocę ale czuję, że każdy mięsień pracuje. Czyli jeszcze nie jest tak ze mną źle. Polecam.
Kochana !!!
OdpowiedzUsuńBędziesz bez zębów ale za to piknie ubrana:))))
Mnie to tak nachodzi falami. Jednego dnia wchodzę i kupuję na raz trzy pary kompletnie nie praktycznych i nie wygodnych ale za to ładnych butów a drugiego dnia sklepy mogą dla mnie nie istnieć bo dochodzę do wniosku że buty i cała reszta nie ma dla mnie żadnego znaczenia w świetle choroby. Ogólnie przeważają dni zakupów niestety, ale by się nie zrujnować zanurzam się w second handach i każda nabyta za grosze rzecz mnie cieszy. A z butami wrzuciłam na luz :). Oj, też mnie czeka sadystka i większy wydatek. A najbardziej boli myśl, że tyle by było za to ciuchów :P (w dodatku nowych).
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam zakupy. Ale, ale mam jedna zalete. Tak naprawde uwielbiam okazje, wyprzedaze, upolowany fatalaszek z 90% upustem. Wiec moje pocieszanie jest dość łaskawe dla portfela. Co nie znaczy że jest jakieś mądre. Niestety.
OdpowiedzUsuńrybeńka... ja się tylko wyprzedaję :) hurtowo :P
UsuńAaaaaa, to kochana, masz we mnie siostre!
UsuńJa sie najchetniej outletuje na wyprzedarzach, to jest nirmalna perwercha!
no to siostro...ostatnie grzechy popełniłam w wielkim centrum outletowym właśnie- oj nagrzeszyłam
UsuńA może to nie grzech?
UsuńMoja kuzynka nazywa sklepy świątyniami a zakupy modlitwami, he he he.
A poza tym, dzieki takim co kupują mają prace-producent, dostawca, sprzataczka i jeszcze kupa innych osob. A Polska rośnie w siłę a ludzie żyją dostatniej :))))
tia...gorzej z moją dostatnością :P ale co tam! Ja modlę się do karty by wytrzymała moje wycieczki :P
UsuńW pierwszym roku mojego leczenia nakupiłam ciuchów moc, butów, torebek jeszcze więcej, kosztowny zegarek itd. W drugim było podobnie, a w trzecim już mniej.
OdpowiedzUsuńTeraz w 6 roku stwierdziłam, że część jest mi zbędna i nie mam ochoty na zakup tylu ciuchów- z czego innego czerpię przyjemność.
Wydaje mi się,że nasze odczucia zmieniają się: choroba to przełom- chcemy przeżywać wszystko intensywnie i już- w tej chwili, bo nie mamy czasu. Chcemy sobie czymś osłodzić ból. Z czasem ból nie jest już tak dotkliwy i zaczynamy żyć normalnym życiem.
Zgadzam sie z Zofijanna , nie ciuchy nam potrzebne , lecz zrozumienie bliskich , kazdy ich usmiech , kazdy serdeczny odruch i ich milosc . Cieszy nas kazdy dzien przezyty bez bolu , moznosc powachania kwiatka , obserwacji ptaszka , przeczytana ksiazka , wysluchana piosenka. To duzo , nawet bardzo duzo i tego Ci tez zycze.
OdpowiedzUsuńFasolko- pięknie to ujełaś.
OdpowiedzUsuńFasolka- zgadzam się! Docenia się prozę życia. Jednakże nie macie tak, że właśnie przez ubiór chcecie udowodnić sobie i światu, że jesteście silne? Jak wyglądam -tak się czuję? Zagłuszam strach i ból? Wyglądam jak człowiek sukcesu?
OdpowiedzUsuńAlez rozumiem Cie !!!!! Kazdy sposob jest dobry , by swiatu pokazac , ze jeszcze jestesmy i wygladamy ...i to jak ; ja chyba juz ten etap przeszlam , jestem tez z pewnoscia duzo starsza i bardzo juz zmeczona ta walka ; i tez sie nie mam zamiaru poddawac . Tobie natomiast zycze sily do zwyciestwa , a przy okazji radosci z kazdego ciuszka , buta czy torebki - bo TY zyjesz , a to nalezy do Zycia
OdpowiedzUsuńJa tak nie miałam, przez ubiór chciałam potwierdzić kobiecość,, ale też poczuć się lepiej.
OdpowiedzUsuńBądź człowiekiem sukcesu, zagłuszaj ból czym tylko się da, a nadejdzie dzień, kiedy już będziesz mogła bez tego się obejść.
Och jak bardzo ci współczuję, miałam to samo pare miesięcy temu. Ból był taki, że miałam ochotę walic łbem o ścianę. Dziwne ale pomoga lekko żuta tym zębem skórka od chleba. Taki lekki ucisk na niego rozprasza ból.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam też juz z domku:)
Ja też w trakcie leczenia kanałowego ząbka - trzeba zacisnąć zęby i wytrzymać, no a potem na poprawę humorku jakiś niewielki drobiazg! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam !!
O nieprawda.Są lekarze, którzy potrafią zrobić to bezbolesnie- bez chodzenia po ścianach. Aż się zdziwiłam.
OdpowiedzUsuńIbum MY FRIEND!
OdpowiedzUsuń>gdusia- DROBIAZG OBOWIĄZKOWY! :P