polar,
bezrękawnik
bluza
kurtka
szalik, czapka i... ruszamy.
Pojechaliśmy na grzybobranie- w końcu wczoraj padało, nie? wiadra, torby noże i zapał
i zawał
nie powiem, co nieco znaleźliśmy...
co nieco.
Jutro będzie zupa. Marynowanie zamieniliśmy na własne zmarnowanie, suszenia też nie będzie, bo zdążyliśmy przed deszczem.
i tyle.
wcinam orzechy, włoskie, mokre, świeże...
A ja zrobilam zupe z dyni, ha!
OdpowiedzUsuńmiszczu- ja nadal oglądam.. myślę o marynacie i plackach..
Usuńhołd przyjęty.
UsuńJa nie znoszę marynaty dyniowej, aleś mnię natchnęła plackami, bardzo proszem o szczegóły!
hehehe żebym to ja wiedziała! przecie to mój pierwszy raz! no kłamię... panienką będąc robiłam dynie a'la ananas..robiłam i nie spróbowałam nigdy.
Usuńale Zofijana podrzuciła fajnego linka- tam pobuszuję.
Buszuj, buszuj i szalej. Popróbujemy.
UsuńNiech żyje król.
OdpowiedzUsuńkról jest jeden!
UsuńRozumiem.
UsuńOdnośnie dyni polecam festiwal dyni http://www.beawkuchni.com/2011/11/festiwal-dyni-podsum2011.html
Bea ma ciekawe potrawy z dyni i .....
już lukam, dzięki :*
UsuńJa też wcinam!
OdpowiedzUsuńA właściwie wcięłam.
Nie wiem, ile pożarłam, w każdym razie brzuch mi wypchło:)
Żarłam przy pomocy dziadka rzecz jasna, przyszwendała się moja psica.
Turlałam jej po podłodze całe orzechy, a ona chwytała i łupała zębami (oczywiście tylko sobie:D) i skrupulatnie wyżerała środki.
Teraz leżymy obie z wielkimi brzuchami i dogorywamy:)
Moi rodzice mieli sunie, która sama częstowała się orzechami w ogrodzie. a mój sierściuch zjada całe jabłka wypluwając pestki..
UsuńA ja na grzybach się nie znam ale uwielbiam je jeść, orzech też lubię tylko jak się tego najem to moja wątroba tego nie lubi miłej nocki życzę :***
OdpowiedzUsuńJutro idę do pracy jeszcze na chwilkę więc z rana z kawą przylecę !
a gdzie ty tą wątrobę wymęczyłaś?
UsuńTylko mnie nie budź :)
W czasie ciąży córka mi uszkodziła, ( kilka miesięcy żółtaczki mechanicznej robią takie cuda z wątroba) mam nadzieję że Cię nie obudziłam zachowuję się cicho to ze strachu przed lotem jestem taka grzeczna):***
UsuńA ja mam orzechy, z Ojczyzny Łona przywiezione, że bez Francuza nie podchodż!
OdpowiedzUsuńKtoraś się zna i powie, co za cholerna odmiana mię trafiła?
Dla jasności wszelkiej, Francuz to takie urządzenie mechaniczne!
UsuńZnaczy klucz francuski???
UsuńŁo matko...
Rybeńka - nie wiem!
Mię dziadek wystarcza:)
dziad is the best, a Francuz na orzecha???yyyy
UsuńMoje orzechy też ojczyste :P
A kiedy Ty zdążyłaś zwieźć?
Niektóre orzechy takie, że Francuz jak znalazł!
UsuńJutro lece do piwnicy szukać Francuza:D
żywego?
UsuńW sumie ja to wolę naszego hydraulika. Byleby za dużo nie odzywal się...
UsuńKochane, ja też pierwszy raz z tym Francuzem w tym roku przeżyłam. Mąż mnie zachęcil. Bo inaczej i on nie dał rady. Nie wiem o co chodzi. A na lonie bylam bo musiałam. A niedługo będę bo chcę i mam nadzieję na bardzo niezwykły pobyt;)))
OdpowiedzUsuńmąż Cię zachęcił do bycia z francuzem? sam nie dał rady?perwersją mi tu jedzie...pojechałaś!
UsuńA żeby było bardziej perwersyjnie, małż sam najpierw miał do czynienia z tymże ;)
Usuńnie wiem czy powinnam się z Tobą zadawać, czy wypada.. :)
Usuńja sie czasem zastanawiam, czy powinnam sie sama ze soba zadawac :P
Usuń