wtorek, 16 października 2012

różne kalendarze

skończyłam już trochę wiosen. wiek średni zdaje się to zwie.
i każdy wiek ma swoje prawa.
i obowiązki.
 w pierwszej dekadzie się bawiłam, w drugiej uczyłam, w trzeciej dzieci rodziłam w czwartej karierę robiłam a w piątej się leczę.
 o fak! to już piąta...a nie tak to miało lecieć.
no nic.
tymczasem moje koleżanki, psiapsiółki i inne jaszczurki mają inny kalendarz.
gadu gadu...
-ja się odrakowuję,
-mhm... no a ja planuję, tyle że się hormonalnie wpierw wyreguluję.
planuję.. trzeciego człowieka.
Inna na spotkanie przytargała swe drugie dziecię, niespełna trzyletnie. na spotkanie przytargała też swój brzuch.
Czuję się jak emerytka,
bo dzieci odchowane,
bo powoli z gniazda uwalniane,
bo następnych nie będzie
bo nie.

I tak trochę im po cichu zazdroszczę,
po cichu podziwiam odwagę, zastanawiając się jednak czy nie głupotę (tfu tfu).
życzę im szczęśliwego rozwiązania.

ja poczekam na wnuki.
wyjścia nie ma.

40 komentarzy:

  1. Moja przyjaciółka urodziła trzecie, mając 45 lat. Wspaniałą, mądrą dziewczynkę.
    Trochę zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też spoglądam z zazdrością... no cóż. doceniamy to co mamy, a mamy co!

      Usuń
  2. Szkoda. Ja też im zazdroszczę.
    Moje babcie rodziły po czterdziestce i jakoś zdążyły- nie to nie jest głupota, rzekłabym raczej cud, i ich wybór.
    Pamiętam 6 lat temu spotkałam kobietę - 43 lata, po leczeniu gada planowała potomstwo. Nie wiem czy to się udało ? Więcej jej nie spotkałam .

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, wszystko ma swoje plusy i minusy. Ja urodziłam dziecko w wieku 35 lat i tak sobie czasami myślę, że jeśli Młoda będzie taka szybka w tym temacie jak ja, to wnuki niewiele będą miały pożytku z babci z 70 na karku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale tylko 3 lata na emerycie będzie, więc dyspozycyjna ;)

      Usuń
    2. Jaka dyspozycyjna? W końcu będzie można szaleć!

      Usuń
    3. na wszystkich frontach :D

      Usuń
  4. no ja też zazdraszczam, nie kryję...za długo dumałam nad trzecim:) jednak, jeśli ktoś się zetknął z patologią ciąży ma więcej pokory i strachu.
    poza tym dla mnie to nieco symboliczne- one są ciągle na początku drogi, a ja gdzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże co to za pytanie?
      dzieciarnia, dom, taaaki ogród, no nie.. :)
      Ja: 40tka się czai, macierzyństwo z różnych względów wciąż nieosiągnięte,
      no szału nie ma.. ciągle nam czegoś brak, co nie?

      Usuń
    2. Jesteś. Nie tylko Tobie życie spłatało paskudnego figla, ale i tak znajdą się ludzie, którzy będą Ci zazdrościć : domu, dzieci, itd., i mówić: Tej to się udało.

      Usuń
    3. Zofii- i mają czego ;)niech tak myślą!
      Lamia- człek chyba taki skonstruowany jest, ze ciągle mu mało.. i zdaje się, stąd postęp się bierze?
      Ludziska igrają z losem- każdy ma swoje wyzwanie- skok, lot, dziecko.
      I dobrze, że są wariaci!

      Usuń
    4. hmmm.... ja nie pisalam w kontekscie zadrosci.... bo ja
      nie zazdroszcze. ja podziwiam!
      tak, z tym postepem moze byc roznie... oby para nie tylko w gwizdek szla :)

      Usuń
  5. Mnie sie super trafilo, dwojka przed 30stka, i myslalam, ze to koniec, bo wlasnie jak to slicznie ujelas " zetknelam sie z patologia ciazy". Ale los zadecydowal za mnie i przed 40stka urodzilam trzecie, zero problemow w ciazy, a maly dal naszej rodzinie tak wiele, ze codziennie Bogu za niego dziekuje. Inna sprawa ze w TYM kontekscie jego osiem lat to malo, malo...

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja niezbyt popieram późne macierzyństwo, takie po 40-ce. Bo zanim dzieci dorosną, to mama już będzie miała swoje lata, takie 'babciowe'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dużo zależy od mamy. niektóre dwudziestki są jak babcie. poza tym żyjemy dłużej w teorii.. a w praktyce zegar biologiczny uparty jest. i wciąż to jednak ryzyko.

      Usuń
    2. pozne macierzynstwo to tylko biologiczny punkt widzenia, bo taka 40-tka moze miec konskie zdrowie, a 30-tka odwrotnie.
      w moim przypadku przyjmuje ten fakt z dobrodziejstwem inwentarza, ale znam mnostwo zdruzgotanych dziewczyn, ktorym trudno zrozumiec taka niesprawiedliwosc.
      wiec ta biologia tak nie do konca jedynym kryterium.
      dlatego "dzieciarnia" to prawdziwy skarb!

      Usuń
    3. Fakt, podejście do macierzyństwa to chyba sprawa indywidualna. Znam wielu młodych ojców, którym niekoniecznie chce się wyjść z synem na rower, na basen czy pograć w piłkę. Tym starszym pewnie po prostu czasami brakuje sił, co nie zmienia faktu, że ojcostwo nie kończy się przecież na spłodzeniu.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  7. Kurcze, żeby zaraz ktoś nie pomyślał, że nie lubię mężczyzn. Myślę tylko, że posiadanie syna bardziej zmusza do aktywności szczególnie ojców, a z wiekiem sił i chęci coraz mniej.
    No i chyba powinnam napisać: tacierzyństwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. posiadanie dzieci zmusza do ich wychowania i na to potrzeba energii. niektórym się chce po 40stce innym się nie chce w ogóle. i już.

      Usuń
  8. A pamietacie rodzicow ktorzy maja teraz po 70 -80 lat? pokolenie moich rodzicow. Chyba nie bede wyjatkiem z uwaga, ze byli dosc mlodzi ale nie biegali ze mna po podworku z pilka. Byli zapracowani, zmeczeni, nie mieli wolnych sobot ani pralek, ani zmywarek. Kolejki za to po wszystko. Hm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tyle, że wtedy nikt się nie bał, gdy dziecko cały dzień samo biegało..

      Usuń
    2. No nie bal sie. Ale i malo zajmowal sie. Takie mam przynajmniej ja spostrzezenie. Jak chcialam czyms sie zajac dodatkowym po lekacjach, to sama sobie ogranizowalam, sama sie zawozilam. Tramwajem. A teraz rodzice woza dzieci tam i siam. Nie oceniam, stawierdzam, taki temat do dyskusji, jak juz o raki i seksie sie znudzi ;)

      Usuń
    3. A nie jest to tak, że kolejne pokolenie nie chce popełniać błędów swoich rodziców?(błędów w ich odczuciu) i tym sposobem stało się nadopiekuńcze?

      Usuń
    4. Cos w tym jest. Cos w tym jest....

      Usuń
    5. Jedni wożą, inni nie wożą. Myślę, że teraz również jest sporo dzieciaków, którymi niespecjalnie ktoś się zajmuje. Niestety.

      Usuń
    6. Moja Mama rozczuliła mnie ostatnio, przepraszając, że jak byłam mała, nie mówiła mi, że mnie kocha. Bo nie wiedziała,że tak trzeba, bo sama była inaczej chowana.

      Usuń
    7. to tez prawda. Tyle, ze zapewne wiecej jest teraz rodzicow wozacych niz kiedys. Co nie znaczy, ze kiedys rodzice byli jacys gorsi.

      Usuń
    8. Ruda, ojej, az mi sie lza zakrecila. Moja zaczela mi to mowic, jak lezala powalona smiertelna choroba. Sama chyba tego nigdy od swoich rodzicow nie uslyszala. A jakie to wazne dla mnie, ze mialysmy ten czas dla siebie i ze to slyszalam!! I serce mi sie sciska, ze Ona nie, ze jej rodzice nie umieli.

      Usuń
    9. >ruda -masz Piękną Matkę!

      Usuń
  9. teraz macierzyństwo bardziej się planuje, załatwia wpierw wszystko inne i dopiero.. Ja też nie tracę nadziei na drugie potomstwo, chociaż jeszcze gada mam do zwalczenia, lata lecą i nie wiadomo ile się jeszcze z tym zejdzie. Masz mądre, odchowane dzieci, wymarzoną dwójeczkę - to chyba jest szczęście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaaa i jak słyszę dobrze zarabiających młodych rodziców, dom, samochód, ze nie stać ich na drugie dziecko...to mną trzęsie! No pewnie, bo polbruk ważniejszy i nowa torebka!

      Usuń
  10. wnuki ponoć lepsze niż własne. ma się więcej cierpliwości i zawsze można odstawić rodzicom:D
    ostatnio mój były pasierb ( 19 letni ) zażartował na fb że został ojcem.
    przeżyłam stan przedzawałowy, jego matka również:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łojejku Niezły test na "starych". a ja faktycznie się realizuję u brata.. bliźniaki (info w zakładkach). dziś też byłam. wracam padnięta! nie ta młodość...

      Usuń
  11. My mieliśmy mieć dwójkę dzieci. Najpierw była córka, miałam 20 lat, potem...druga córka w wieku 23 lat. Był pewien niedosyt że nie synek i po dziesięciu latach...kolejna córka. Ma dwa latka i przewróciła nasze życie do góry nogami.
    Ale dzięki niej wszyscy jesteśmy inni- Ja bardziej cierpliwa(choć ciągle nocy nie przespałam), mąż nazywa ją "Księżniczką", a siostry kochają nad życie i na spacerki wychodzą.
    Kiedyś nauczyciel moich córek a wcześniej mój, spotkał mnie na spacerze z wózkiem i gratuluje mi trzeciej córki, ja mówię,że szkoda, że nie synek, a on na to:"Aśka takie dzieci jak ty masz to prawdziwy skarb i nie ma znaczenia płeć"...Zgadzam się z Nim(:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, i gratuluję udanych Księżniczek :) Bo przecież każda z nich jest dla Was księżniczką, prawda?

      Usuń
  12. Oczywiście, że tak. Są królewny, księżniczki...Wszystkie dają nam tyle radości i powodów do dumy, aż serce rośnie.

    OdpowiedzUsuń