wtorek, 10 września 2013

Etapy

Nic lepiej.
Próbuję nie dać kolejnego datku na rzecz apteki celem nabycia antychoróbskiego lekarstwa, ale coś słabo mi to idzie.
Wspomagacze nie dają rady.

Za oknem mgła. Uwielbiam mój widok z okna
Wróć.
Uwielbiam mój ZIELONY widok z okna.

Wydzieliłam etapy chorowania na raka:
1. Diagnoza- przerażenie, widmo grobu, poczucie krzywdy
2. Oczekiwanie na leczenie- marazm przeplatany wybuchami rozpaczy
3. Leczenie- ostra walka, zaciśnięte zęby, bycie w centrum uwagi. Im bardziej boli tym bardziej czujesz, że walczysz.
4. Rekonwalescencja- wszyscy bacznie obserwują w którą stronę pójdziesz,
5. Niby zdrowa- świat uznał Ciebie za zdrową i rozszedł się w swoje strony. Ty zostałaś sama z zaciętą płytą za uszami..masz raka i choć jesteś piękna taka, to on Cię obserwuje..i się czai..Dlatego walczysz o zbadanie każdego kawałka swego ciała. I słusznie. Bo już wiesz, że znów musisz sama o siebie walczyć.
6. Luzujesz. Luzujesz po całości. Potrafisz zapomnieć o doktorze...Potrafisz zapomnieć, ze trza iść do pracy..
7.(wersja michaliny)  Całkowicie i absolutnie zdrowiejesz i z poprzednich etapów się śmiejesz :-)

Obawiam się, że żaden rakowiec nie dojdzie do 7 etapu...
Etapy mogą ulec modyfikacji :P:P

73 komentarze:

  1. Etap siódmy - całkowicie i absolutnie zdrowiejesz i z poprzednich etapów się śmiejesz :-)
    Dzień dobry a jutro jeszcze lepsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwuję , czasem nie wiem,co powiedzieć, czasem boje się urazić , zbagatelizować..
      jedno co mogę to poklęczeć;)) I być -choć z daleka;)Buziaki

      Usuń
    2. Ty już swoje wyklęczałaś :PPPP

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Ostrusiu!Tego nie wiemy:)okaże się, że kto inny starał się bardziej , nie ma co przypisywać zasług;)Ale polecam się na przyszłość;))

      Gaguś, ale NIESKOŃCZONOM;)) Kropki nad i braknie;)

      Usuń
  2. ładnie to sobie poukładałaś ...
    no to kochana.....luzujemy.... bo to chyba ten etap.... a praca i tak się o Ciebie upomni no bo jak sobie bez Ciebie dadzą radę?
    Buziole :***

    OdpowiedzUsuń
  3. znam osoby w 7 etapie
    koleżanka 12 lat po mastektomii i rekonstrukcji
    kolega 12 lat po raku płuc
    zdrowi, ale pod kontrolą
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do zdrowotności- nie mam wątpliwości- jednak nigdy nie będę sie z tego śmiać ..

      Usuń
  4. tak czytam te punkty......tyle musiałaś przejść.....
    dobrze,że jesteś:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. raz można być poważnym:P

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. bo to zależy jaki problem nas dopada..

      Usuń
    5. dobrze wtedy mieć koło siebie tych, którzy rozumieją!!

      Usuń
  6. Potwierdzam, takie to są etapy... jakieś szczególiki mogą być inne... modyfikacje, jak najbardziej...
    co do 7, owszem, całkowicie zdrowiejesz, może nawet czasem obśmiewasz, jeśli potrafisz, ale już nigdy nie będziesz beztroskim, wolnym, wyluzowanym człowiekiem...
    Ostra :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście nie miałam na myśli modyfikacji ostatecznych
      to tak, żeby była jasność :)

      Usuń
  7. Patrzę z boku na dwóch 'zaleczonych' rakowców, wróć: na trzech...
    mimo próby ukrycia przed oczami innych, mimo powtarzania, że 'co ma być, to będzie' i 'wola Boża' - 7. etap jednak w całości nie wchodzi w użycie

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem na pierwszym niestety
    nikulam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie... dasz radę przejść wszystkie! Jak coś to jesteśmy! wal śmiało!

      Usuń
    2. nie pytać "dlaczego ja?" ani "za co to mnie spotyka?" tylko "co można z tym zrobić?" "jak rozwiązać ten problem" i działać, działać, działać!
      Wspieram mocno!!!

      Usuń
    3. Nikulam - będę o Tobie pamiętać!I dziewczyny mają rację - będziemy Cię wspierać jak potrafimy!

      Usuń
    4. jak się MIśka za modły weźmie to nie ma że to ze tamto..wiem coś o tym ;)

      Usuń
    5. Dziękuję Miśka, aczkolwiek ja ateistka ,ale i tak za każde wsparcie dziękuję!

      Usuń
    6. :)) Jako wierząca bardzo się cieszę cieszę z wszystkich modlitw,dobrych myśli, wysyłanej energii i wszelakiego wsparcia.I to jest najważniejsze;))
      Będę o Tobie pamiętać:)

      Usuń
  9. niestety ja z tych wrażliwców i czarnowidzów a nie wojowników, od tygodnia tylko płaczę i wymiotuję i gdyby nie malutka córeczka to ...ech sama nie wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo jesteś na pierwszym etapie- a myślisz, ze ja nie ryczałam? Tyle, ze dzieci starsze, więc musiałam to robic w tajemnicy! Wypłacz się, wykrzycz. Chcesz pogadać- napisz. Nie wstydź się tego, ze sie boisz- każdy sie boi!

      Usuń
    2. A widzisz, masz największą motywację świata - dziecko!
      Każda z nas swoje przepłakała, jedna dłużej, druga krócej, ale potem przychodzi moment w którym przeobrażamy się w te mocne, twarde i wojownicze! Działaj jak najszybciej! Prosi Cię o to kobieta wyleczona, 10 lat od diagnozy i jednej przepłakanej po niej nocy! Ślę energię i moc! I ciepłe uśmiechy :)

      Usuń
    3. Mam, ale ona jutro kończy 3.5 roczku i nie wiem czy lepiej dla niej by wcale mnie nie zapamiętała czy taką chorą,cierpiąca i umęczoną jak i tak wiem jak to się skończy.

      Usuń
    4. Słonko, będziemy Cię wspierać z całych sił!!! a dużo nas

      Usuń
    5. przede wszystkim dziecko chce mieć matkę!!!

      Usuń
    6. Proszę, nie myśl o tym w ten sposób! Tak jak napisała Ostra - dziecko chce mieć matkę i potrzebuje jej. A jak się skończy tego nikt nie wie, poczytaj na tym Blogu zakładkę Wygrana Ściana!!!

      Usuń
  10. kurde już trzeci raz kasuję to co napisałam!!!
    cholera, brak mi słów!!!
    i smutno mi...
    choć wiem, że rak jest uleczalny to jestem też przekonana, że trudno uleczyć duszę nauczoną się bać i ciągle czekać, w którą stronę się pójdzie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. następnym razem puszczaj wszystkie trzy a my będziemy głosować który koment zostaje

      Usuń
    2. uleczalny srulecalny
      jedni zyja, inni nie

      ale zgadzam sie z Ostra
      i na pocieszenie Mamma mysle i mysle, co napisac

      Usuń
  11. Wypowiem się jako człowiek pomagający osobom śmiertelnie chorym:
    Mimo, że wierzę w wygraną ( bo chorzy nakarmili mnie swoimi przykładami, że można wygrać) ja osobiście nie zauważyłam ani u nich ani u siebie kompletnego wyluzowania, że choróbsko już nigdy nie wróci. Etap 7 jest w moich oczach i doświadczeniach naszych podopiecznych - nierealny.

    OdpowiedzUsuń
  12. A do którego punktu dopisać:
    Doceniasz każdą chwilę, czujesz mocniej bo wiesz więcej o kruchości życia.

    OdpowiedzUsuń
  13. no ja jednak do 6 etapu nie doszlam, w siodmy nie wierze, a 5 rzeczywiscie ciekawy, wiekszosc uznaje, ze skoro przezylam chemie to juz bede zyla
    no, wlasciwie
    pytanie tylko jak dlugo
    a poniewaz tforzem chor anielski, to sie moze zejsc:PP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. punkt 5, w zeszłym tygodniu od dość bliskiej osoby usłyszałam: "jesteś zdrowa, nic takiego się przecież nie stało, mnóstwo ludzi ma takie operacje i przechodzi przez takie leczenie".
      czy ktoś chce coś powiedzieć?????
      ja zamilkłam na dość długo...

      Usuń
    2. wiesz co
      mnie zatkalo
      ale nie zdziwilo, widze wiele osob, ktore tak wlasnie mysla, nie rozumieja ani troche jak to jest w rzeczywistosci

      Usuń
    3. Olga! Wychodzi ze mnie zuo:(
      W takich momentach mam ochotę strzelić w pysk:(

      Usuń
    4. Miśka, to tak jak pisze Rybenka kompletne niezrozumienie sytuacji, ja nie byłam nawet zła na tę osobę, było mi po prostu bardzo, bardzo przykro

      Usuń
    5. zebym nie znala wielu osob, ktore przeszly takie operacje i leczenie i nie zyja, niestety, to moze inaczej bym patrzyla

      Usuń
    6. a pemiętacie co mi guffniara 2 razy powiedziała??

      Usuń
    7. guffniara nic o życiu nie wie

      Usuń
    8. NOOO
      gorzej jak powie ktos bliski
      bo czlowiek kurna zdrowo w miare wyglada to wnioski sobie mozna wysnuc jakie ci akurat pasuja

      Usuń
  14. Mam ciocie ktorej usunieto piers. Miala wtedy ok 40. Nie miala przerzutow. Teraz ma 83.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mysle, ze kolo 80 to moze bym juz zapomniala
      jak i o wszystkich innych rzeczach, skleroza, te rzeczy :PPP

      Usuń
    2. no to mamy cel- byle do 80tki :)))

      Usuń
    3. pierfszy raz widze kogos, kto siem nie moze Alzheimera doczekac :PPPP
      ide spac
      czas szybciej minie

      Usuń
    4. mówisz? ee tam - dzień dopiero!

      Usuń
    5. kochane, zero alzhaimera, zero sklerozy, niestety ciocia niedawno z drabinki spadla. :(
      ale osobiscie nam fszystkim zycze owych 83. :*

      Usuń
    6. nie wiem, czy to nas pociesza czy wrecz przeciwnie?

      Usuń
  15. dobrego dnia i przepędzenia wirusa!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten problem nie dotyka tylko "rakowców", że tak to określę, niestety. Jeśli ktoś borykał się z ciężką chorobą, taką na granicy życia, to nie wierzę, że nawet po wyleczeniu, kiedykolwiek odzyska pełen luz. To już jest takie piętno, które się nosi w sobie. Niby się śmiejesz, doceniasz życie, jedziesz na wakacje, wychowujesz dziecko, idziesz do pracy... ale tam podskórnie już brak takiego całościowego odpuszczania... może dlatego, że całkowity luz jest darowany tylko osobom niedoświadczonym, nieświadomym tego, co może ich spotkać. Zazdroszczę tej nieświadomości, bo to piękny okres w życiu. A potem już nigdy nie jest tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  17. :*
    jakież to trudne doświadczenia

    OdpowiedzUsuń